Flamenco Sketches
Flamenco Sketches", "Freedie Freeloader", "Blue In Green", "All Blues", "So What"... Te utwory znają wszyscy miłośnicy jazzu. W tysiącu i jednym wykonaniu. To jedno jest najważniejsze. Oryginalne. Tych tysiąc, zwykle poszło w tym samym kierunku. Nawet jeśli zmienono nieco instrumentarium, mało kto - ja nie pamiętam - pokusił się o nagranie całego "Kind of Blue" w wersji diametralnie różnej od davisowskiego wzorca. Mniej lub bardziej, ale muzyczne kalki.
Z tego zestawu utworów, uzupełnionych jeszcze o dwa inne, również autorstwa Davisa, stał się główną częścią koncertu hiszpańskiego pianisty Chano Domingueza przygotowanego na Barcelona Jazz Festival.
W zasadzie tzw. jazzowe, fortepianowe trio. Już to powoduje, że odwracam się na pięcie, zmykając gdzie pieprz rośnie. Mam dość. Mam dość ciągłego odgrzewania tych samych kotletów. Trio fortepianowe i ikony repertuaru Davisa i jazzu w ogólności. Nie chcę słuchać!
Z doświadczenia z muzyką, z dominguezowymi transkrypcjami Davisa pozostało jedno. Zaciekawienie. Słucham tej płyty już któryś raz. I któryś raz dostaję po pysku. Wiele razy mówiłem: zanim nie posłuchasz, nie wiesz nic. Nie nastawiaj się zatem do muzyki. Nie myśl, że tysięczny zespół w składzie, który znasz z tysiąca wykonań zagra tak jak niemal tysiąc tych zespołów. Może być inaczej. Tym razem jest.
Dominguez, oprócz sekcji rytmicznej, do wykonania utworów Davisa zatrudnił również muzyków flamenco. Jak ja mówię "klaskaczy". Jeden z nich również śpiewa flamenco do utworów Milesa. Krótko mówiąc efekt jest niesamowity. Te znane do szpiku kości - i rozpoznawalne w wykonaniu hiszpańskiego pianisty - utwory, nagle nabrały innego oblicza. Jest w tym idiom "Kind of Blue". Jest też idiom flamenco. Jest to jednocześnie takie połączenie, że można zapomnieć o oryginale. To wielka rzecz. Tak doskonale znane utwory otrzymują kompletnie odmienne tło. Kontekst. Stają się historią płynącą z Półwyspu Iberyjskiego. Jednocześnie jazzowe. W dość klasycznym stylu.
Nie wiem ile jest w tej kreacji wpływu Tomasa Moreno "Tomasito" i Blasa Cordoby "El Kejio", ile inwencji samego Domingueza, ale muzyka, która dociera do nas jest absolutnie nowym obliczem modalnego jazzu sprzed 60 lat. I jazz ten wiecznie żyje.
Pozostaje zatem wyłącznie refleksja. Jest sporo muzyki. Także już napisanej, ciekawej muzyki. Można ją wykonując raz jeszcze zarżnąć na śmierć. Można się posilić na artyzm i autentyzm. Dominguez wybrał tę drugą opcję. Dziękuję.
01. Flamenco Sketches 16:04, 02. Freddie Freeloader 9:33, 03. Blue in Green 8:08, 04. So What 7:45, 05. All Blues 6:53, 06. Nardis 9:05, 07. Serpent's Tooth 3:38
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.